Współtworzę ;)

Kontakt

GG: 13093544
Twitter: @daisy_eyes

Polecam!

Liebsten Awards

Obserwatorzy

Translate

piątek, 29 listopada 2013

Rozdział 4

*
- Drwalami ? Serio ? - zapytała Rose, próbując powstrzymać śmiech.
- Nie śmiej się ! - powiedziałam nadal wściekła. - Co mogłam wymyślić ?  Za inspiracje miałam tylko drzewa.
         Siedziałam na łóżku Rose. Po wcześniejszych  wydarzeniach byłam przerażona kolejnym spotkaniem z Chrisem.
-Myślałam, że było tam też jezioro…
- Nie pogrążaj mnie bardziej. – powiedziałam.
- Mogłaś wymyślić  Hm..  nazwisko Water, a… Hm… nasi rodzice są rybakami.- powiedziała z uśmiechem.
-Pogrążasz ! – rzuciłam krótko i położyłam się na łóżku.
         Wzięłam poduszkę i zakryłam nią sobie twarz, próbując zabić wspomnienie ostatnich wydarzeń. Nie byłam pewna, co myśleć o Chrisie. Z jednej strony był bardzo słodki… miły, zaprowadził mnie w to przecudne miejsce, rozmawiał ze mną, przynajmniej czasami, jak z równym sobie, jednak z drugiej strony przez 2 lata oblewał mnie mrożonym napojem, a o moim istnieniu dowiedział się dopiero teraz. Do dziś nie wiedział nawet jak mam na nazwisko… cóż… można powiedzieć, ze nadal nie wie.
         Byłam ciekawa jak przebiega praca innym.
- A jak tam idzie praca u ciebie ? – zapytałam, unosząc trochę poduszkę.
- Nijak. – odpowiedziała Rose. – powiedziałam Liamowi wprost, że ma głupie teksty, a on powiedział, żebym się odwaliła, bo mnie nie da się zrozumieć i wyszedł.
         Spojrzałam się na nią. Miło było wiedzieć, ze nie tylko mi jest ciężko współpracować ze swoim partnerem. Ponownie zakryłam twarz poduszką.
- Heather ? – zapytała Rose, po czym położyła się koło mnie.
- Hmm ? – zapytałam przez poduszkę.
- Co zrobisz, jak Chris dowie się, że to nie jest twoje prawdziwe nazwisko, a prawdziwe brzmi Cortez ? – zapytała cicho.
         Odłożyłam poduszkę na bok i popatrzyłam się na nią.
- Nawet nie chcę o tym myśleć. –szepnęłam.
 *
- Mamo ! Tato ! – krzyknęłam w górę schodów, stojąc przed drzwiami wejściowymi. – Wychodzę do cioci Lilian !
- Baw się dobrze ! – odkrzyknęła mama, a ja wyszłam z domu.
         Założyłam słuchawki do uszu, puszczając muzykę.
- A więc to tu mieszkasz. – powiedział Chris, przyglądając się mojemu domowi.
         Szybko wyjęłam słuchawki z uszu i popatrzyłam się na niego zszokowana. Opierał się o swój samochód na ulicy, przed moim domem. Otworzyłam usta, by coś powiedzieć, ale nic się z nich nie wydobyło.
- Spodziewałem się mniej eleganckiego domu. – powiedział marszcząc brwi.
         Potrząsnęłam głową i wydobyłam wreszcie z siebie głos.
- Co ty tu robisz ? – zapytałam wściekła, próbując nie krzyczeć. Podeszłam do niego i czekałam na odpowiedź.
- Nie widać ? – zapytał, patrząc się na mnie. – Przyjechałem po ciebie.
- Byliśmy umówieni w bibliotece. – powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- Chciałem się dowiedzieć, gdzie mieszkasz. – powiedział wzruszając ramionami.
- Śledzisz mnie ?- zapytałam oburzona.
- Może. –powiedział i uśmiechnął się zniewalająco. – Twoi rodzice w domu ? Może zrobimy teraz z nimi wywiad ? – ruszył w stronę drzwi wejściowych.
- Nie ! – krzyknęłam i podbiegłam do niego. Złapałam go za ramię i odwrócił się tuż przed wejściem. – Są zajęci. Lepiej jedźmy do biblioteki.
- Ale chciałem…
- Kolega Heather. Jak miło. – powiedziała moja mama, która stała już w otwartych drzwiach. – Czemu nie zaprosisz swojego kolegi do środka, Heather ?
- Właśnie, Heather, czemu… - zaczął z triumfującym uśmiechem, ale, gdy zobaczył moją mamę, zamarł.
         Mama, jak zwykle, miała na sobie piękny strój, sukienkę do kolan. Była elegancka, kremowa, idealnie podkreślała jej ciało modelki. Jej brązowe włosy opadały falami na ramiona. Wprost zniewalała swoim wyglądem.
         Chris już nie kontaktował. Patrzył się na moją mamę z otwartą buzią. Westchnęłam.
- Znów to samo, mamo. – powiedziałam do niej znudzona, za każdym razem było tak samo.
- To nie moja wina. – wzruszyła ramionami. – Zaproś go do środka, niech trochę ochłonie.
- Jasne. – mruknęłam, złapałam Chrisa za łokieć i pociągnęłam w stronę salonu.
         Mama poszła do kuchni, by dać Chrisowi czas na ułożenie sobie wszystkiego w myślach. Posadziłam go w fotelu.
- Chris ? – kucnęłam przed nim zmartwiona. Nie odpowiedział mi. -  Nie bądź taki niekontaktowany – powiedziałam. – Jesteś wtedy nieatrakcyjny.
         Nagle spojrzał się na mnie ze swoim cudownym uśmiechem.
- Uważasz, że jestem  atrakcyjny ? – zapytał kpiąco.
- Z każdym dniem coraz mniej. – powiedziałam z uśmiechem i pacnęłam go w ramię.
- Drwalami ? Serio ? – zapytał parskając śmiechem.
         Przewróciłam oczami.
- Daj już spokój. Przynajmniej uwierzyłeś.
- Uwierzyłem ? – roześmiał się – dobre sobie.
- Nie udawaj. – powiedziałam spokojnie i z uśmiechem. – Wiem, że uwierzyłeś.
- O ! – zawołała uradowana mama, wchodząc do salonu. – Widzę, że twój kolega odzyskał świadomość. Chyba najszybciej ze wszystkich.
- Tak. – powiedziałam zmieszana. – Mamo, to jest…
- Chris.- powiedział, wstając i wyciągając rękę.
- Miło mi cię poznać, Chris – odpowiedziała mama i uścisnęła  jego dłoń. – Jestem Danielle Cortez.
- Nowy przyjaciel ? – zapytał tata wchodząc do pokoju. – Jak miło.
         Przewróciłam oczami.
- Jestem Chris. – przedstawił się znów.
- Miło mi ciebie poznać. – powiedział tata i uścisnął rękę Chrisa. – jestem Charles Cortez. – uśmiechnął się swoim aktorskim uśmiechem znanym na całym świecie. – Jesteś chłopakiem naszej córki ? – zapytał prosto z mostu.
         Otworzyłam szeroko oczy i od razu odpowiedziałam razem z Chrisem.
- Nie !
- Robimy razem projekt do szkoły. – powiedziałam szybko.
- W porządku. – odpowiedział tata. – W takim razie róbcie, co musicie.
- Chris, może zostaniesz na kolacji ?  - zapytała mama.
- Nie. – szybko zareagowałam. – Chris musi…
- Z przyjemnością. – powiedział  i spojrzał się na mnie z uśmiechem zwycięzcy.
         Pokazałam mu język. To będzie dłuuuga kolacja…
  *
         Siedziałam na łóżku z porozrzucanymi papierami. Zbierałam wszystko co zrobiliśmy z Chrisem, na projekt, który miał się już odbyć jutro.
-Heather ? – odezwała się nagle Rose, która siedziała na swoim łóżku i wpatrywała się w sufit.
- Tak ? – zapytałam, nie odrywając wzroku od kartek.
- Co byś zrobiła, gdybym ci powiedziała, że się zakochałam ? – zapytała nagle.
- Zakochałaś się ? – zapytałam zdziwiona i spojrzałam się na nią, odkładając papiery.
         Nie odezwała się. Patrzyła się nadal w sufit. Zerwałam się ze swojego łóżka i wskoczyłam na jej.
- Kto to ? – zapytałam zaciekawiona i uradowana.
- Ktoś, o kim nigdy bym nie pomyślała. – odpowiedziała tajemniczo.
       Zastanowiłam się. W kim mogła się zakochać ? O kim nigdy by nie pomyślała ?
- W Simonie ? – zapytałam przerażona.
- Nie, no coś ty. – powiedziała Rose.
- To dobrze. – mruknęłam.
- On kręci z Melissą.
         Spojrzałam się na nią zaciekawiona, nie wiedziałam o tym. Uznałam, ze potem ją zapytam.
- W Jordanie ?
- Nie. – odpowiedziała szybko. – On jest jakiś dziwny.
- To w kim ? – zapytałam nadal ciekawa.
         Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego.
- W Liamie. – powiedziała rozmarzona.
         Zesztywniałam. Jak mogła zakochać się w Liamie ? Przecież on ją oblewał mrożonym napojem, nie wiedział o jej istnieniu.
- Wiem, co możesz sobie teraz myśleć. – powiedziała cicho. – Liam powiedział mi, że gadał te głupie teksty, tylko dlatego, że się przy mnie krępował. On jest naprawdę słodki.
         Nie odezwałam się, patrzyłam się na nią niedowierzająco.
- Na początku wprost go nienawidziłam. – kontynuowała. – Ale z czasem, gdy spędziliśmy ze sobą więcej czasu i poznaliśmy się, zakwitło między nami przedziwne uczucie. Lubiłam, -wzruszyła ramionami – Lubię z nim przebywać. Heather… - spojrzała się na mnie swoimi dużymi błękitnymi oczami. – wszystko tak nagle się zmieniło. On potrafi mi poprawić humor, umie ze mną rozmawiać, jak nikt inny. Powiedział, że mnie kocha.
         Zamknęłam oczy.  To było dziwne słuchać, jak Rose mówi o swoich uczuciach, ona wolała o nich nie rozmawiać. Nie lubiła mówić co czuje.
- Heather ? – zapytała zatroskana.
         Otworzyłam oczy.
- Cieszę się razem z tobą. – powiedziałam, ale bez uśmiechu. Jakimś dziwnym sposobem słuchając Rose,  pomyślałam o sobie.
     *
         Siedziałam znudzona na lekcji z panem Johnsonem. Tego dnia wszyscy oddali swoje projekty. Pan Johnson zaczął sprawdzać niektóre, a w sali panowała kompletna cisza, co mnie nie dziwiło, bo nadal siedzieliśmy w mieszanych parach. Nagle Chris przesunął w moją stronę kartkę, na której coś napisał. Odczytałam to.
                    Tylko nie usypiaj, nie wytrzymam tu sam.
         Uśmiechnęłam się. Nabazgrałam na kartce odpowiedź.
         Próbuję, ale ta cisza jest przytłaczająca. Obudź mnie, gdybym usnęła.
         A co ? – odpisał. –Chrapiesz ?
         Możliwe.
         Uśmiechnęłam się. Chris potrafił mnie rozśmieszyć. Zastanowiłam się nad słowami Rose. Czy mi też mogłoby się to przytrafić ? Czy to możliwe, żebym zakochała się w najpopularniejszym chłopaku w szkole ? A nawet gdyby, to nie ma znaczenia, zapomni o mnie zaraz po projekcie.
         Znów dostałam karteczkę.
         Nieźle razem wyglądają, nie uważasz ?
         Wiedziałam kogo miał na myśli. Spojrzałam się w stronę ławki, gdzie siedziała Rose z Liamem. Zauważyłam, jak pod ławką trzymają się za ręce. Liam uśmiechał się radośnie do Rose, a ona zarumieniona spoglądała na ławkę, lekko uśmiechając się zawstydzona.
         Tak, ale dla mnie nadal to dziwne.
         Dla mnie to normalne. Myślę, że tak właśnie powinno być. Każdy powinien być z osobą, którą naprawdę kocha.
         Po tych słowach spojrzałam się na Chrisa, on też się na mnie patrzył. To było jak porażenie prądem. Wydawało mi się, że wszyscy wokół zniknęli, byłam tylko ja i Chris. Może się myliłam ? Może on jednak coś do mnie czuje ?
- Heather. Chris. – odezwał się nagle nauczyciel, spojrzałam się zdziwiona na niego. – Dostajecie 4 z projektu.
- Jak to ? – odezwał się zbuntowany Chris. – przecież to jest wspaniale zrobione ! Dużo pracowaliśmy nad tym.
- Chris. – odpowiedział spokojnie pan Johnson. – Opisaliście bardziej co się dzieje w szkole i co inni o tym  myślą. Waszych przemyśleń nie ma. A 4 to jest bardzo dobra ocena, a jeżeli będziesz się ze mną kłócił to z chęcią obniżę waszą ocenę o jeden stopień.
         Chris już nie odpowiedział, w tym czasie rozległ się dzwonek i wszyscy zbierali się do wyjścia. Wpakowałam książki do torby i zarzuciłam ją na ramię.
- Heather ? – odwróciłam się w stronę Chrisa. – Wygląda na to, że to koniec naszej współpracy.
- Tak. – powiedziałam zmieszana. – Przynajmniej nie będziesz musiał już chodzić do biblioteki. – Zaśmiałam się zdenerwowana.
- Tak. – odpowiedział Chris i nastąpiła cisza.
         Czułam się jakoś dziwnie, tak stojąc ciągle w sali, więc pożegnałam się z Chrisem krótkim „cześć” i wyszłam z sali.  Kierowałam się w stronę mojej szafki. Na korytarzu Chris znów mnie zatrzymał.
-Em… - zaczął nieśmiało. – Chciałem się tylko zapytać, czy idziesz na bal ?
         Bal, jedyny taki dzień w szkole, w którym nie ma podziału na popularnych i luzerów. W ten dzień każdy zajmuje się sobą. Jest to wytchnienie od codzienności, niezapomniana zabawa. Nie mogłam uwierzyć, że Chris pytał się mnie czy idę. Może jednak przez cały czas myliłam się co do niego. Może jednak on nie jest tym złym.
-Tak. – odpowiedziałam  z uśmiechem.
- Super. – powiedział i jakby stracił humor. – Em… W takim razie  Em… miłej zabawy.
         Gdy to powiedział szybko ruszył dalej korytarzem. Patrzyłam zdziwiona, jak odchodzi. Odwróciłam się, za mną stała Olivia, patrząc złowrogo na mnie.  Myliłam się. Jednak Chris jest ciągle ten sam i chodzi z Olivią. Nie mogłam pojąć jakim cudem miałam nadzieję, ze coś do mnie czuje. To była przesada. Przecież to Chris !  Musiałam się z tego wyleczyć.
*
         Cała nasza paczka zebrała się w knajpie u Raula. Tego dnia odbywał się nasz kolejny koncert. Rose zaczęła śpiewać. Do knajpy wszedł Liam, gdy zerknęłam na Rose była uradowana jego widokiem. Jej głos rozbrzmiewał z głośników. Liam zahipnotyzowany nie odrywał wzroku od Rose. W końcu dołączyłam się do jej śpiewu.
         Po jakimś czasie zakończyliśmy grać. Każdy zmówił sobie coś do jedzenia  i usiedliśmy przy stoliku wraz z Liamem. Wszyscy, przy stole, milczeli skrępowani i  dziubali w swoim jedzeniu, z wyjątkiem Rose. Moja siostra zajadała się w najlepsze, od zawsze lubiła jeść, mimo tego nie tyła, co dawało same plusy.
- Więc, Liam – zaczęłam, próbując przerwać ciszę. – Jak tam udał wam się projekt ?
- Dobrze. – odpowiedział Liam i znów nastąpiła krępująca cisza.
         Rose w końcu ją przerwała.
- Będziesz to jadł ? – zapytała, wskazując na porcje frytek Liama, a on zmarszczył brwi.
- Nie…- odpowiedział z wahaniem, po czym popchnął frytki w stronę Rose.
         Znów dorwała się do jedzenia. Wcinała, jakby od lat nic nie miała w ustach.
         Nagle odezwał się głos.
- Mogę się dosiąść ?
         Wszyscy odwrócili wzrok w kierunku, z którego dochodził. Był to Chris. Stał uśmiechnięty, trzymając ręce w kieszeniach.
- O, stary. – powiedział Liam i przesunął się, by zrobić mu miejsce. – Jednak przyszedłeś.
- Nie mogłem opuścić koncertu. – powiedział z uśmiechem i zerknął na mnie.
- Już po koncercie, gdybyś nie wiedział. – powiedział Simon z wrogością.
- Wiem. – odpowiedział spokojnie. – Bo byłem na nim.
         Zerknęłam na Chrisa. Kiedy usłyszałam, że  Chris był na koncercie i słyszał mnie zawstydziłam się. Nie wierzę, ze byłam na tyle głupia, by się w nim zakochać. Patrzyliśmy się na siebie, co często się ostatnio zdarzało. Czy to może coś znaczyć ?
- To ty jesteś tym chłopakiem, co oblał mnie mrożonym napojem w pierwszy dzień szkoły, prawda ? – odezwała się Melissa głosem wyzbytym z emocji. Tego dnia była gotykiem.
- Em… Możliwe. – odparł zakłopotany Chris. – Ale nie wydaje mi się, żebym kiedykolwiek cię widział.
- Może to dlatego, ze ona ciągle wygląda inaczej. – podsunęła Eve, wzruszając ramionami.
         Nastąpiła cisza, która była bardzo krępująca. Modliłam się, by ktoś ja przerwał i udało się.
- Czy to prawda, ze zostaniesz razem z Olivią, królem i królową 3 raz z rzędu ? – zapytał Mike bez zaciekawienia, tylko by nawiązać rozmowę.
         Jakimś cudem, gdy  usłyszałam, że Chris i Olivia mają być królem i królową, zrobiło mi się niedobrze.  Nie mogłam wytrzymać na samo „Chris i Olivia”.
- Możliwe. – odpowiedział Chris ze śmiechem.
         Wstałam, a wszyscy spojrzeli się na mnie zdziwieni.
-Przepraszam – powiedziałam, nie patrząc się na żadnego z nich. – Chyba już pójdę do domu, nie najlepiej się czuję. – i nie czekając na reakcje pozostałych, wyszłam z knajpy.
         Nie przemyślałam tego dobrze. Do mojego domu było stąd daleko, a kolejny bus był za ok. 10 minut. Musiałam poczekać.
- Heather ! – odwróciłam się, w moją stronę biegł Chris. Nie zwracałam na niego uwagi i szłam dalej. – Heather ! Stój !
- Daj mi spokój ! – odkrzyknęłam wkurzona.
- Heather, co jest ? – zapytał zatroskany.
- Nic się nie stało. Idę do domu. – powiedziałam twardo i szłam dalej, ale nagle Chris zagrodził mi drogę.
- Podwiozę cię. – powiedział zachęcająco.
- Dzięki, nie trzeba. – ruszyłam dalej, a on szedł tyłem, nadal stojąc przede mną. Unikałam jego wzroku, nie chciałam by mnie rozczytał.
- Heather…
- Chris ! – krzyknęłam na niego. – Daj sobie spokój. Projekty się skończyły, nie musisz być już dla mnie miły.  Czemu po prostu mnie nie olejesz, jak inni ?
         Nie odpowiedział. Spojrzałam się na niego. W jego oczach widziałam niezdecydowanie, a właśnie tego bałam się zobaczyć.
- Podwiozę cię. – powiedział cicho, ze smutkiem. – Nalegam.
- Nie trzeba. – powiedziałam i przeszłam obok niego, uderzając go ramieniem.
  *
 -Powiedz mi – zaczęłam. – czemu to akurat ty przyszedłeś ze mną wybierać sukienkę na bal ? – zapytałam, stojąc w przymierzalni i wciskając na siebie jakąś kieckę.
- Dlatego, że nikt inny nie miał czasu. – odpowiedział Simon, siedząc w fotelu przed przymierzalnią i przewracając kartki w gazecie. – Melissa powiedziała, że ma w swojej OGROMNEJ garderobie sukienkę,  Eve pojechała z mamą gdzieś dalej na zakupy, a Rose…
- Poszła z Liamem. – dokończyłam za niego i wyszłam z przymierzalni, by pokazać się Simonowi w obleśniej żółtej sukience.
         Simon pokręcił przecząco głową i powrócił do tematu, a ja znów wróciłam do przymierzalni.
- Dlatego jestem z tobą – powiedział Simon. – Jestem twoim najlepszym przyjacielem.
- Który jedyny miał czas. – powiedziałam zirytowana.
- Dla ciebie zawsze.
         Znów wyszłam z przebieralni. Tym razem miałam na sobie błękitną sukienkę, pełną falbanek i różnych dodatków. Była okropna. Simon z przerażenia zasłonił oczy.
- To jakaś masakra ! – wykrzyknęłam wkurzona. -  Przymierzam chyba już setną sukienkę ! Nic chyba nie znajdę. – powiedziałam zrezygnowana i usiadłam w fotelu obok Simona.
- No coś ty – powiedział. – To nie jest setna sukienka, gdzieś dopiero… dwudziesta.
         Zmiażdżyłam go wzrokiem.
- Nie pomagasz. – powiedziałam wkurzona.
- Dobra, Heather – powiedział Simon wstając. – Idę się rozejrzeć, a ty zdejmij to paskudztwo, zaraz ci coś przyniosę.
         Siłowałam się z sukienką, kiedy Simon wrócił z poszukiwań. Górą podał mi fioletową sukienkę, była prześliczna. Założyłam ją. Idealnie się układała, właśnie o taką sukienkę mi chodziło. Simon wie, co lubię. Sukienka była trochę ponad kolana, wygodna oraz idealnie pasująca do mojej osobowości. Była na cieniutkich ramiączkach, a dekolt nie był zbyt duży.
- Simon… - powiedziałam wzruszona, a on wszedł do przymierzalni, by mnie zobaczyć.
         Kiedy mnie ujrzał otworzył usta ze zdziwienia.
- Wyglądasz… - zaciął się. – Wyglądasz pięknie.
- I tak się czuję – powiedziałam z uśmiechem.
- W takim razie bierzemy – uśmiechnął się szeroko.
- Dziękuję – przytuliłam się do niego. – Cieszę się, że to ty ze mną przyszedłeś.
- Sukienka będzie idealnie pasować do naszego tegorocznego transportu – powiedział Simon  z tajemniczym uśmiechem.
- Czyli ? – zapytałam zdziwiona i odsunęłam się od niego.
- Limuzyna – powiedział radośnie Simon.
- Serio ? – zapytałam niedowierzając.
- Tak. – odpowiedział dumnie – Całą paczką pojedziemy.
- I z Liamem – dodałam.
- I z Liamem – potwierdził Simon.

____________________________________________________
Podoba się ? Skomentuj ! :D
                                                     

2 komentarze:

Loricate pisze...

nie przestawaj . :d i bierz się za pisanie nowych . :d
weny! :*

Anonimowy pisze...

Witaj. Mogę przyjąć zgloszenie, ale niestety dłuższą chwilę będziesz musiała poczekać.
Pozdrawiam
Zozali