Współtworzę ;)

Kontakt

GG: 13093544
Twitter: @daisy_eyes

Polecam!

Liebsten Awards

Obserwatorzy

Translate

wtorek, 24 grudnia 2013

Wesołych Świąt !

      Z tej okazji chciałabym złożyć Wam najszczersze życzenia. Niesamowitych pomysłów na pisanie, chęci czytania, mile spędzonych chwil w gronie rodziny, przyjaciół, wspaniałej zabawy Sylwestrowej oraz MIŁOŚCI <3
  Spełnienia wszystkich marzeń !

piątek, 20 grudnia 2013

Sen - Prolog


            Ciemność przyciągała mnie do siebie niczym magnes. Zanim się zorientowałam stałam w piżamie pośrodku gęstego lasu. Żadnych gwiazd oświetlających drogę, żadnego księżyca. Skąd się tu wzięłam ?, pomyślałam.  Zawiał chłodny, jesienny wiatr, przyprawiający mnie o dreszcze. Przecież jest środek lata, skąd więc taki wiatr ?  Liście zaczęły spadać z drzew, szeleszcząc złowieszczo.  
            Rozglądałam się w koło szukając drogi, którą przyszłam. Na marne. Ruszyłam jakąś ścieżką. Moje gołe stopy miażdżyły liście i suche gałęzie. Coś zaszeleściło obok, zmuszając mnie do zatrzymania się i nasłuchiwania. Cierpliwie czekałam, aż to coś się ukaże, ale wszystko wyglądało normalnie, o ile normalnie może być w lesie, w środku nocy. Gdy już zamierzałam iść dalej, zwierze z impetem wyleciało z krzaków, przelatując mi nad głową. Wydałam z siebie cichy krzyk.
            Sowa,
pomyślałam. Poczułam smak krwi w ustach. Szybko oblizałam usta i doszłam so wniosku, że przygryzłam wargę ze strachu. Muszę jak najszybciej  się stąd wydostać.
           
Ruszyłam szybciej ścieżką, modląc się, żeby doprowadziła mnie do hotelu, w którym zatrzymałam się z rodzicami. Znów usłyszałam szeleszczenie, ale tym razem inne. Rozejrzałam się, idąc dalej. Usłyszałam kroki, były blisko. Wzięłam głęboki wdech i puściłam się biegiem.  Ucieszyłam się, że przez ostatnie miesiące zaczęłam biegać, dla przyjemności, wreszcie to się na coś przydało, ale nie myślałam, ze będę musiała uciekać przed kimś w lesie, w środku nocy. Miałam najczarniejsze myśli, jakie kiedykolwiek moja wyobraźnia mogła wymyślić.
           
Znalazłam się na polu. Las został w tyle, lecz moja radość trwała krótko, gdyż zauważyłam, że pole było otoczone drzewami, ogromnymi i gęstymi. Przeszedł mnie dreszcz, co doprowadziło mnie do upadku. Szybko przewróciłam się na plecy, by zobaczyć, czy najokropniejszy potwór z mojej wyobraźni mnie dogonił. Był tam. Podbiegł do mnie truchtem i wyciągnął w moją stronę rękę. Otworzyłam usta, chcą coś powiedzieć, lecz nie zdążyłam.
-Czy to nie dziwne, że biegasz w środku nocy, po lesie, sama ? – zapytał, a ja szybko wstałam, nie przyjmując jego pomocy.
- A to nie dziwne, że gonisz mnie w środku nocy, po lesie ? – zapytałam wrogo, otrzepując się z trawy.
           
Nie odpowiedział, uśmiechnął się tylko i spojrzał w niebo.
- Ładny dziś mamy księżyc, nie uważasz ? – zapytał.
-Księżyc ? – odparłam zdziwiona.
            Spojrzałam się w niebo. Mimo, że wcześniej było całe czarne, teraz gwiazdy świeciły jasno, a księżyc był w pełni, ogromny, srebrny.
- Piękny…- powiedziałam rozmarzona.
- Srebrna kula. – odpowiedział cicho, że ledwie usłyszałam.
            Spojrzałam się na nieznajomego. Księżyc odbijał się w jego oczach, co sprawiało, że wydawały się srebrne. A może takie były ?
- Kim ty w ogóle jesteś ? – zapytałam marszcząc brwi.
- Chłopakiem z twoich snów. – odpowiedział z szerokim uśmiechem, pokazującym równe, białe zęby.
            Patrzyłam się na niego, a on pomału znikał. Wszystko stawało się czarne. Nagle obudziłam się ciężko dysząc. A więc to zwykły sen, dzięki Bogu. Rodzice pochrapywali obok cicho. Usiadłam na łóżku głęboko oddychając. Ręką zmierzwiłam włosy, na podłogę posypały się liście.
- Niee.. – powiedziałam przestraszona. Poczułam, że trzymam w ręce kawałek papieru. Rozwinęłam go.
Jeszcze się spotkamy.
Chłopak ze snów.
 ______________________
Na święta zostawiam Was  z tym oto prologiem :D
"Widzimy się" dopiero w piątek po świętach ! :D
No może, że uda mi się zrobić jakiś zwiastunik do tego opowiadania ?
Ale nic nie obiecuję !
Tak więc, czekam na wasze komentarze.
Co o tym sądzicie ? Zapowiada się ciekawie ?
PISZCIE ! ;)


piątek, 13 grudnia 2013

Rozdział 6

 Uwaga ! 
To już ostatni rozdział :D
Z racji, że mało jest komentarzy,  muszę to zrobić.... 
Jeżeli nie skomentujecie, nie będzie kolejnego opowiadania, które jest w trakcie pisania... 
Wiem, że to bez sensu stawiać takie ultimatum, ale głupio jest pisać, dla nikogo... wiecie...
No cóż....
Tak w ogóle niedługo święta ! Jak tam przygotowania ? Cieszycie się ? :D
Ja bardzo :D
Czekam na komy <3 Pozdrowionka ! :P
   (Aww... wcale nie jestem taka wrednaaa....) 
________________________________________________
    Cały parkiet był załadowany ludźmi. Na ich twarzach gościły szaleńcze uśmiechy, rządne więcej tańców. Dziewczyny poruszały biodrami w rytm muzyki, a chłopaki nie wiedzieli, gdzie podziać  oczy. Nagle muzyka ucichła. Na Sali rozległy się głośne protesty. Na scenie pojawił się pan Johnson. Każdemu przychodziły już do głowy różne pomysły, dlaczego nauczyciel przerwał im tańce. Niektórzy myśleli, że przyszedł on, by wcześniej zakończyć bal. Stuknął w mikrofon.
- Słychać mnie ? – zapytał.
         Na sali rozległy się pomruki.
- Chciałbym zapowiedzieć… - każdy wstrzymywał oddech. Pan Johnson mówił ze znudzeniem. – niespodziewany występ. – rozległ się szmer, wszyscy byli zdziwieni. – Więcej na ten temat powie sam wykonawca. Nie muszę go przedstawiać… Wszyscy go znacie – odchrząknął. – Oddaję mu głos – zszedł ze sceny, a jego miejsce zajął nie kto inny, jak Liam.
- Cześć wszystkim – powiedział do mikrofonu z szerokim uśmiechem. – Nie chcę przeciągać, dlatego powiem od razu. Zaśpiewam… - znajomi zaczęli gwizdać z rozbawieniem. Jeden coś krzyknął.  Liam wskazał na niego palcem z rozbawieniem.
- Dorwę cię później, Jeff. – odkrzyknął. – Więc zaśpiewam, choć nie umiem śpiewać, specjalnie dla Rose, którą zraniłem. – teraz wyraz jego twarzy był poważny. – Przepraszam. Kocham cię.
         Nastąpiła cisza. Przeszukałam wzrokiem salę, w poszukiwaniu Rose. Stała niedaleko. Światło oświetliło jej piękną twarz. Oczy błyszczały ze wzruszenia. Uśmiechnęłam się. Spojrzałam się z powrotem na scenę. Liam wpatrywał się w Rose. Ocknął się wreszcie i pokazał komuś z boku, by włączył muzykę. Rozpoczęła się, Kiedy tylko usłyszałam początek zasłoniłam z zaskoczenia usta, po czym roześmiałam się. Zerknęłam na Rose. Też śmiała się wniebogłosy. Liam wzruszył ramionami. Zaczesał sobie szybko grzywkę na bok i zaczął śpiewać. Nie było tak źle, mały fałsz, ale za to jaki pomysłowy.
- Nie mogę uwierzyć – odezwał się głos obok mnie. – nie mogę uwierzyć, że on śpiewa Boyfriend, Justina Biebera.
- Niewiarygodne, co miłość potrafi zrobić z człowiekiem, nie uważasz ? – zapytałam nadal się uśmiechając z Liama.
- Tak. – powiedział zamyślony Chris. – Masz rację. – po czym odszedł.
                             I’d like to be everything you want
                                   Hey girl, let me talk to you
         Po skończonej piosence Liam zeskoczył ze sceny i podszedł do Rose. Było tak cicho, że słyszałam ich rozmowę.
- Przepraszam. – powiedział Liam.
         Rose uśmiechnęła się.
- Przestań gadać i pocałuj mnie.
         Liam uśmiechnął się szeroko i spełnił polecenie Rose z wielką chęcią. Kiedy ich usta zbliżyły się do siebie, wszyscy na sali zrobili „Och…”. Nawet ja się dołączyłam. Zakochani oderwali się od siebie.
- Teraz coś wolnego, DJ. – krzyknął Liam.
         Z głośników popłynęła wolna piosenka, a Liam poprosił Rose do tańca. Za ich przykładem poszła reszta. Stałam sama pod ścianą, rozkoszując się widokiem Rose i Liama. W pewnym momencie mój widok zasłoniła jakaś postać.
- Może chcesz zatańczyć ? – zapytał.
         Przyjrzałam mu się. Był to bardzo przystojny chłopak, jeden z tych niższego pochodzenia. Uśmiechnęłam się i przyjęłam jego propozycję. Objęłam go za szyję i zaczęliśmy tańczyć.
- Niezłą gościu musiał mieć odwagę, żeby tak wystąpić. – powiedział z uśmiechem.
         Roześmiałam się. Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo przy nas stanął ktoś inny.
- Odbijamy. – powiedział obojętnie Chris.
- Byłem pierwszy. – odpowiedział obojętnie drugi.
- Teraz ja jestem – powiedział Chris z wrogością. – Spadaj, bo dostaniesz.
- Chris ! – krzyknęłam.
- Spoko, koleś. Bierz ją sobie. – powiedział tamten. Trzymając ręce w górze w formie poddania.
         Chris złapał mnie za rękę i pociągnął w inne miejsce. Objął mnie w talii, a ja złapałam go za ramiona, by nie być blisko niego. Rozglądałam się gdzie popadnie, byle nie patrzeć się na niego.
- Teraz będziesz na mnie obrażona ?- zapytał obojętnie.
- Gdybyś poprosił mnie do tańca w normalny sposób, może nie byłabym obrażona. – powiedziałam, wreszcie patrząc na niego.
- W porządku. – powiedział Chris. Puścił mnie i wyciągnął w moją stronę rękę. – Zatańczysz ze mną ? – zapytał z pociągającym uśmiechem, na który nauczyłam się nie reagować.
- To duży błąd z twojej strony – powiedziałam zbijając go z tropu. – Teraz z łatwością mogę ci odmówić, wcześniej nie miałam wyboru.
         Uśmiechnął się.
- Przepraszam i proszę o choć jeden taniec. – powiedział błagalnym głosem i ciągle wyciągnięta, w moją stronę, ręką.
         Patrzyłam się na niego zastanawiając się nad odpowiedzią. Kiedy długo nie odpowiadałam, uśmiechnął się pociągająco. Myślałam, że przestałam reagować na ten uśmiech, ale myliłam się. Uśmiechnęłam się, przewróciłam oczami i ujęłam jego dłoń. Na jego ustach zagościł uśmiech, jak nigdy, był szczery i przeszczęśliwy. Objął mnie w talii, a ja znów złapałam go za ramiona, po czym Chris przyciągnął mnie bliżej siebie, co zmusiło mnie do objęcia go za szyję. Przysunął swoje usta do mojego ucha.
- Nie gryzę – szepnął z lekkim rozbawieniem.
         Nagle zorientowałam się, ze wstrzymywałam oddech. Wypuściłam z płuc powietrze. Nakazałam sobie się rozluźnić, co wydawał mi się niemożliwe.
- Jesteś dość spięta – powiedział Chris do mojego ucha. – Dlaczego ?
         Oddychałam ciężko. Zamknęłam oczy.
- Bo przy tobie nie da się inaczej. – powiedziałam z niechcianym żalem w głosie.
- Dlaczego ? – dopytywał się dalej.
- Ty powinieneś odpowiedzieć mi na to pytanie. – powiedziałam i spojrzałam się w jego    niebieskie oczy. Były piękne, aż odwróciłam wzrok.
- Heather… - powiedział Chris łapiąc mnie pod brodę i delikatnie przesuwając moją twarz na wprost swojej. Miałam zamknięte oczy. – Heather… - powtórzył z większym naciskiem.
         Podniosłam powieki. W jego oczach widać było pragnienie, tak silne, że sama je poczułam. Całe ciało mnie mrowiło. Spojrzałam się ponad jego ramieniem i zamarłam. W naszą stronę szła Olivia, ze swoją świtą.
- Heather… ? – zapytał Chris z troską.  Odsunęłam się od niego, w momencie, kiedy podeszła do nas Olivia.
- Dziękuję ci kochany – powiedziała i przyssała się do jego ust. Nie mogłam na to patrzeć, targało mnie w brzuchu. Szybko odwróciłam wzrok. – Nie było trudno ją nabrać –kontynuowała, gdy tylko oderwała usta od jego ust. Przytulała się do niego. – To był wspaniały pomysł, Chris ! – krzyknęła uradowana. – Rozkochać ją w sobie i upokorzyć na oczach wszystkich.
- Rozkochać ? Upokorzyć ? – zapytał zdziwiony i zdyszany jeszcze po wcześniejszym pocałunku.
- Głuptasku – powiedziała. -  To był cudowny plan. Nie musisz już udawać. Teraz moja rola.
         Wtedy zauważyłam co jej świta trzymała w dłoniach, jedna z dziewczyn podała Olivii kubek z mrożonym napojem. Każda miała jeden. Patrzyłam zdziwiona, przecież bal był „wolnością” od codziennych zasad szkolnych, ale chyba to się zmieniło.
- Czekaj… - zaczął Chris, ale one już rzuciły we mnie napojem.
         Zamknęłam oczy i czekałam na koniec. Rzuciły wszystkie na raz. Otworzyłam oczy, gdy było już po wszystkim. Muzyka ucichła, a wszyscy teraz wpatrywali się we mnie. Z każdej części ciała skapywał ze mnie sok z kawałkami lodu. Moi przyjaciele przybiegli do mnie i od razu zaczęli się mną zajmować. Stałam w miejscu. Zaczęłam dygotać. Rozejrzałam się po twarzach skierowanych w moją stronę. Poczułam się skrępowana. Simon stał przy mnie i mówił coś do mnie, ale go nie słuchałam. Czas jakby się zatrzymał.  Olivia uśmiechała się triumfująco, a Chris patrzył z niedowierzeniem. Wszyscy zaczęli się śmiać.
         Wtedy nie wytrzymałam. Odwróciłam się na pięcie i szybko wybiegłam ze szkoły. Jak mogłam być tak głupia i wierzyć, że Chris naprawdę może coś do mnie czuć ? Byłam kompletną idiotką. Biegłam ile sił w nogach. Cieszyłam się, że miałam glany. Łzy mieszały się z sokiem na mojej twarzy.  Zatrzymałam się, gdy uznałam, że jestem daleko od ludzi. Rozejrzałam się. Słyszałam szum wodospadu. Zastanawiałam się, gdzie jestem. Wtedy się zorientowałam. Jezioro, do którego zaprowadził mnie Chris. Usiadłam na kamieniu i szlochałam w samotności.
- Heather… - usłyszałam zasapany głos za mną.  Szybko wstałam i odwróciłam się w stronę tego głosu. – Znalazłem cię. – powiedział Chris opierając się o kolana.
         Pociągnęłam nosem.
- Zostaw mnie Chris – powiedziałam szlochając. – Nie mam już sił dalej uciekać.
- To nie uciekaj – powiedział i wyprostował się. – Olivia jest…
- Twoją dziewczyna, wiem. – powiedziałam głosem już nieco opanowanym. – Kapitanką drużyny – zaczęłam wymieniać. – Królową Balu, najładniejszą dziewczyną w…
         Nie zdążyłam dokończyć, bo ktoś nagle dotknął moich ust. Nawet nie zauważyłam, kiedy do mnie podszedł. Byłam zesztywniała. Chris objął dłońmi moją twarz. Wzięłam głęboki wdech i zamknęłam oczy. Chris pomału odsunął swoje usta, ale oparł swoje czoło o moje.
- Musisz oddychać, kiedy się całujesz ? – zapytał uśmiechnięty Chris.
- Muszę oddychać, by żyć. – rzuciłam sarkastycznie.
         Nastąpiła cisza, w której słychać było tylko nasze przyśpieszone oddechy. Nagle oddaliłam się od niego.
- Odejdź. – powiedziałam cicho.
- Heather… - zaczął zdziwiony Chris. Kiedy wymawiał moje imię całe moje ciało przechodziły ciarki.
- Proszę. –powiedziałam płaczliwie. – Ty masz…
- Zerwałem z nią. – powiedział szybko.
         Spojrzałam się na niego z rozpaczą.
- Dlaczego ?
- Bo nie jest tobą. – powiedział cicho i podszedł do mnie bliżej. – Heather. Szaleję za tobą odkąd zaczęła się nasza pierwsza kłótnia, pewnie nawet wcześniej, ale nawet nie przyszło mi to do głowy. Tylko o tobie mogę myśleć i tylko przy tobie mogę żyć.
         Pokręciłam głową.
- Przestań.
- Heather… - nie zwracałam uwagi. Odwróciłam wzrok. – Heather, spójrz na mnie.
         Wbrew własnej woli zrobiłam to.  Wpatrywał się w moje oczy, jakby nic innego nie istniało. Spojrzenie miał pełne namiętności. Objął moją twarz.
- Heather… - dość często wymawiał moje imię, które sprawiało, że traciłam głowę. Palcami dotykał całej mojej twarzy. Kciukami przejechał leciutko po moich ustach.
         Zbliżył się do mnie tak blisko, że tylko nasze usta dzieliło zaledwie parę centymetrów.
- Kocham cię. – wyszeptał. Jego oddech owinął mnie całą. Rozpłynęłam się w nim i wtedy mnie pocałował.  Znów, ale jakby inaczej. Pocałunek pełen miłości, namiętności i żaru. Łzy spływały mi po policzkach. Chris kciukiem zacierał krople. Nie chciałam, by ten pocałunek się kończył. Wydawało mi się, że będzie trwał wieki. Wtedy nasze usta się rozłączyły. Zachwiałam się z wrażenia. Upadłabym, gdyby silne ramiona Chrisa mnie nie złapały. Spojrzałam się na niego
- Dlaczego ? – zapytałam cicho. – Dlaczego ja ? Olivia jest o wiele ładniejsza.
- W niczym ci nie dorównuje. – szepnął Chris. – Nikt ci nie dorównuje. Jesteś piękna.

         Wtedy poczułam się wyjątkowa, kochana, jedyna. W moim życiu rozbłysło światło.
sobota, 7 grudnia 2013

Liebsten Awards

      Zostałam nominowana do Liebsten Awards przez Kasię <3 Dziękuję Ci bardzo !
 To jest już mój drugi blog nominowany, więc bardzo się cieszę :)
        Nominacja do Liebsten Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogerów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz 11 pytań.

Moje odpowiedzi:
1. Co lubisz w pisaniu blogów ?
           Najbardziej podoba mi się to, że mogę dzielić się swoim hobby (czyli pisaniem) z innymi. Dzięki temu mogę zostać doceniona jakimś miłym komentarzem lub dołączeniem do Obserwatorów.  Kolejnym plusem bloga jest to, że możesz znaleźć nowych znajomych, którzy również mają takie hobby, co ty :D
2. Jakiego autora lubisz najbardziej ?
                    Ciężkie pytanie. Uwielbiam powieści Jane Austen, ale również mroczne opowiadania pana Poe. Ze współczesnych pisarzy cenię Cassandre Clare, która podbiła moje serce wspaniałym doborem charakterów bohaterom, zapierającą dech w piersiach fabułą oraz zabawnymi dialogami pomiędzy bohaterami. I nie można zapomnieć o Libbie Bray, która wciągnęła mnie w świat magii, swoją trylogią "Magiczny Krąg".
3. Ulubiona książka ? (jedna, jak lubisz serię wskaż ulubioną część :))
            To nie jest łatwe zadanie, wybrać jedną książkę, z tysięcy ulubionych... Po dłuższym namyślę uznałam, że wybiorę "Dary Anioła" Cassandry Clare. Dzięki tym książką poznałam moją ukochaną Parabatai, więc mam do tej serii duży sentyment.
4. Który to twój blog ? Jaki z poprzednich lubisz najbardziej ?
                Jest to mój pierwszy blog. Po jego założeniu dołączyłam do Diany Tommo. Więc oprócz tego, na którym jesteście teraz, mogę faworyzować tylko nasz wspólny z Dianą :D
5. Czy jest blog, który szczególnie zapadł ci w pamięć ? O czym był ?
Pamiętam taki jeden blog... Był kontynuacją "Miasta Popiołów", zanim wyszła 4 część. Nie wiem dokładnie, jak ten blog się nazywał, to było ze 3/4 lata temu. Niezbyt podobała mi się dalszy ciąg wymyślony przez fankę, choć miała fajny styl pisania. Ale na tamtym blogu poznałam  moją PARABATAI <3
6. Motto życiowe ?
Hahah... "Nie jest wbrew prawu być idiotą"
7. Ulubiona piosenka ?
Sporo ich jest :) Te, które znajdują się najwyżej na liście mogą być:
Seven Devils - Florence and the Machine
Breath of life - Florence and the Machine
The Kill - 30 Seconds to mars
End of all Days - 30 Seconds to mars
Shinwa - Rentrer En Soi
Hula - Król Lew <3
8. Jakie cechy charakteru cenisz u ludzi najbardziej ?
                 Z pewnością poczucie humoru i szczerość.  Cenię też, gdy człowiek jest sobą, nikogo nie udaje i zawsze chętnie niesie pomoc. 
9. Jak miałabyś do wyboru przeniesienie się do jednego z dwóch światów fantasy : Władcy Pierścieni lub Harryego Pottera, który byś wybrała i dlaczego ? :)
Moją wielką miłością zawsze będzie Harry Potter. Jest to jedna z pierwszych serii, które czytałam i które zapoczątkowały moje zamiłowanie do tego.  Harry Potter to moje dzieciństwo, ale również teraźniejszość i na zawsze będę mieć go w sercu <3
10.  Jakie masz hobby ?
          Cóż, jestem osobą wszechstronną... chyba. Uwielbiam pisać, jak widać. Czytam mnóstwo książek, rozwijam się muzycznie, grając na 3 instrumentach (i ciągle mi ich mało) + wokal (choć mój głos nie jest jakiś cudowny). Od czasu do czasu nabazgrzę sobie coś na kartce (ołówkiem, pastelami, farbami, spray'em itd.).  Muszę też przyznać, że szydełkuję :D Stworzyłam miniaturki swoich idoli, jak np. z My Chemical Romance, które wyglądają cudownie :* (nie chwaląc się :D). Interesuję się również Origami, stworzyłam ładnego łabędzia, którego już posiada cała moja rodzina. Zrobiłam też pełno róż z bibuły (babci na 80-dziesiąte urodziny zrobiłam 80 róż!). Jednym słowem - większość prac ręcznych. Lubię również fotografować i być fotografowana, ale to akurat nie wychodzi mi najlepiej :D
11. Jakbyś miała jednym słowem opisać swój charakter, jakie byłoby to słowo ?
Pewnie zakręcona albo roztargniona. Ahh.... :D

Pytania do nominowanych:
1. Często zaglądasz na swojego bloga ?
2. Ulubiony cytat ?
3. Słowo lub zadanie, którego nie lubisz, jak inni do ciebie mówią ?
4. Jakie inne blogi odwiedzasz najczęściej ?
5. Ulubione słowo zagraniczne ?
6. Twoje ulubione imię damskie i męskie ?
7. Ulubione książki ?
8. Członek rodziny, z którym najbardziej się dogadujesz ?
9. Twój idol ?
10. Ulubiona potrawa ?
11. Twoje hobby ?

Nominowani:


1.
piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 5

      Witajcie !
   Przepraszam, że tak późno dodaję nową notkę, ale... dzisiaj są MIKOŁAJKI !
Tak więc, udanych mikołajowych Mikołajek :D Jestem ciekawa, co fajnego dostaliście :) Może się ktoś pochwali ?
Ja osobiście, świetnie spędziłam ten dzień, razem z moją starą klasą z gimnazjum <3 Cudowni są !  Cieszę się, że znów ich zobaczyłam, choć oczywiście dużo osób nie przyszło. 
       Miłego czytania :)
________________________________________________________________
       
          Bal, to czas, gdy zwykłe dziewczyny, przeglądające się w lustrze najwyżej 5 minut, poświęcają temu więcej czasu, a chłopaki, którzy nigdy nie pomyśleliby, że założą garnitur, wreszcie go zakładają. Nawet mnie to spotkało. Siedziałam w swoim pokoju przed lustrem, przeglądając się swojemu dziełowi. Włosy związałam z tyłu w ozdobny kok, kilka kosmyków wychodziło, skręcając się w spirale.  Makijaż nie był za mocny ani za słaby. To  wszystko komponowało się z fioletową sukienką, dobrałam do niej odpowiednią biżuterię i buty na obcasie. Uznałam, że nie wyglądam źle.
- Heather ? – zapytała Rose, która stroiła się przed swoim lustrem.
- Tak ?- zapytałam.
- Wydaje mi się, że Liam wstydzi się ze mną pokazywać. – powiedziała cicho.
- Przecież zabiera cię na bal.
- No, tak, ale wydaje mi się, że się wstydzi. – powiedziała, patrząc się w lustro – No bo przecież wtedy nie wepchnąłby mnie do szafki, na korytarzu, jak przechodzili jego koledzy, prawda ? – zapytała sarkastycznie.
- No to mu to powiedz. – podsunęłam.
- Może masz racje – odwróciła się w moją stronę i otworzyła szeroko oczy. – Wow… wyglądasz…
- Co ? – zapytałam przestraszona.
- Jesteś piękna, Heather. – powiedziała Rose z błyszczącymi oczami.
         Uśmiechnęłam się szeroko.
- Może wyglądam pięknie, ale ciebie nikt nie pobije.
         Rose wstała i obróciła się wokół siebie, prezentując w całej okazałości swoją różową sukienkę. Włosy falami opadały jej na ramiona.
- Zawsze mówiłam, że to ty jesteś tą ładniejszą siostrą. – powiedziałam z uśmiechem, wzruszając ramionami.
- Rose ! Heather ! – krzyknęła mama z dołu. – Wasi mężczyźni przyjechali.
         Przewróciłam oczami.
-Już ! – odkrzyknęła Rose, po czym zwróciła się do mnie. – Więc idziesz na bal z Simonem ? – zapytała zaciekawiona.   
- W sumie nie – odpowiedziałam. – Idę sama. Simon idzie z Melissą. Wszyscy jedziemy limuzyną, więc najpierw przyjeżdżają po nas  Liam i Simon, a potem  pojedziemy po resztę.
- Ale jak możesz nie mieć pary ? – zapytała oburzona Rose.
- Jedziemy całą grupą – powiedziałam Rose. – Czyli praktycznie nikt nie ma pary, ale teoretycznie każdy się z kimś dobrał. Ty z Liamem, Simon z Melissą, Mike z Eve, a mi pozostaje…
- Jordan. – dokończyła za mnie Rose.
- Właśnie – powiedziałam. – Ale z nim trudno się dogadać, więc samej będzie mi lepiej.
         Rose pokiwała głową i wyszłyśmy z pokoju.
         Zawsze w tych romantycznie wkurzających filmach, z balami, dziewczyny schodzą po schodach, gdzie na końcu stał  ich ukochany. Drażniło mnie to okropnie, ale nie wiedzieć czemu, ja właśnie teraz schodziłam tak ze schodów , uważając, by nie potknąć się na wysokich obcasach. Na końcu miał czekać ukochany, ale ja go nie miałam.
- Wow.. – powiedział Simon, gdy do niego podeszłam. – Wyglądasz pięknie.
- Dzięki, Simon. – powiedziałam z uśmiechem.
         Nagle na korytarz wbiegli rodzice. Mama trzymała w rękach aparat.
- Ach ! Moje kochane księżniczki ! Wyglądacie cudownie ! -  zawołała uradowana. -  A teraz zdjęcie ! Ustawić się !
         Pstryknęła zdjęcie i od razu zawołała na kolejne i tak zaczęła pstrykać zdjęcia.
- Mamo ! – krzyknęłam. – Przepraszamy, ale musimy już jechać po resztę.
         Szybko weszliśmy do limuzyny i pojechaliśmy na bal. Czeka nas niezapomniana zabawa.
 *
- Zatańczysz ? – zapytał Jordan stojąc obok mnie. Wyglądał jakby dopiero wstał. Garnitur miał lekko przekręcony, a włosy w nieładzie.
           Patrzyłam przed siebie. Zastanawiałam się, jak powiedzieć Jordanowi, że nie chce z nim tańczyć, nie raniąc go ? Uznałam, że prawda jest najlepsza.
- Wybacz, Jordan, nie mam ochoty. – powiedziałam znudzona.
- To dobrze – odpowiedział Jordan z ulgą w głosie. – Nie umiem tańczyć, w dodatku nawet nie lubię.
         Uśmiechnęłam się. Nagle zauważyłam dziewczynę, która opierała się niedaleko nas o ścianę i patrzyła się w naszą stronę. Miała mocny makijaż, włosy rozpuszczone, czarne z zielonym pasemkiem. Miała na sobie gotycka sukienkę i glany. Jej oczy głównie były wpatrzone w Jordana. Coś mi wpadło do głowy…
- Szkoda, ze nie umiesz tańczyć… - powiedziałam, kierując wzrok na niego. -  Bo wydaje mi się, że wpadłeś tamtej dziewczynie w oko – powiedziałam, kiwając głową w jej stronę.
         Jordan otworzył szeroko oczy i skierował wzrok w stronę, którą wskazałam.
- Ta Gotka ? – zapytał.
- Tak. – kiedy to powiedziałam zauważyłam, że Jordan zesztywniał z przerażenia. Złapałam go za ramię. – Podejdź do niej i bądź sobą.
         Spojrzał się na mnie, po chwili pokiwał głową i ruszył w stronę tej dziewczyny. Zostałam sama. Rozmyślałam o tym, że każdy z naszej paczki znalazł sobie drugą połówkę, ma partnera.  A ja ? Stoję jak idiotka, czekając na niemożliwy taniec, z najpopularniejszym chłopakiem w szkole, który jest kompletnym idiotą i  nie jest pewny czego chce.
*
         Podeszłam do stołu i nalałam sobie ponczu. Podniosłam kubek do ust, kiedy już miałam zamoczyć w nim usta, ktoś nagle podleciał do mnie. Wyciągnęłam dłoń z ponczem dalej od siebie, by nie zalać sukienki. Spojrzałam się oskarżająco na intruza.
- Rose ! – krzyknęłam wściekła oraz zdziwiona.
         Nie odpowiedziała. Patrzyła się na mnie, jakby się obraziła, ale i z ulgą. Dyszała.
- Co jest ? – zapytałam, odkładając kubek na stolik.
- Pokłóciłam się z Liamem. – powiedziała i odwróciła wzrok.
- Że co zrobiłaś z Liamem ? – zapytałam zdziwiona.
- Słyszałaś. – powiedziała.
- O co ? – zapytałam, chcąc jakoś zaradzić.
- Nie zwracał na mnie najmniejszej uwagi. – powiedziała płaczliwym głosem. Wzięła  głęboki wdech i znów mówiła normalnie. – Ciągle gadał ze znajomymi, a mnie zostawiał w tyle.
- Och, Rose. – powiedziałam współczująco. Wyciągnęłam do niej ręce i ją przytuliłam. – Wasza pierwsza prawdziwa kłótnia.
- I ostatnia. – powiedziała twardo Rose. – Zerwałam z nim.
         Spojrzałam się na nią zdziwiona, ale nic nie powiedziałam. Po chwili  odsunęła się ode mnie i powiedziała, że idzie poprawić makijaż. Znów zostałam sama, ale miałam tym razem coś do zrobienia.
*
         Wreszcie zauważyłam  Liama.  Stał  nieco dalej z grupką chłopaków. Ruszyłam w ich stronę. Zatrzymałam się koło grupy, gdy napotkałam spojrzenie niebieskich oczu. Poczułam ciepło ogarniające całe moje ciało. Na policzkach wykwitły mi rumieńce. Chris podszedł do mnie, opuszczając grupę przyjaciół.
- Cześć – powiedział z nieśmiałym uśmiechem.       
         Opuściłam wzrok.
- Cześć – odpowiedziałam nieco onieśmielona.
- Wyglądasz… - zaczął.
- Daruj sobie. – powiedziałam, przewracając oczami i patrząc mu w oczy. –  Nie wstydzisz się ze mną rozmawiać ? – zapytałam z wrogością. – Może nas ktoś zobaczy.
- O co ci chodzi ? – zapytał Chris, też przechodząc na ten sam ton, co ja – Podeszłaś tutaj, myślałem, że chcesz ze mną porozmawiać.
         Roześmiałam się sztucznym śmiechem.
- Aż tak sobie schlebiasz ? Przyszłam do Liama, nie do ciebie.
         Już go omijałam, ale złapał mnie za łokieć.
- Nie jestem taki, jak myślisz.
- Doprawdy ? – zapytałam z sarkazmem, nie patrząc na niego.
         Westchnął. Nastąpiła cisza. Staliśmy koło siebie. Chris ciągle trzymał mnie za łokieć. Chciałam odejść, ale moje stopy nie chciały się ruszyć. W butach na obcasach było mi niewygodnie, do tego obcierały mnie. Skrzywiłam się.
- Jak się bawisz ? – zapytał wreszcie Chris.
         Spojrzałam się na niego zdziwiona.
- Średnio. – odpowiedziałam szczerze. – te buty są niewygodne. – powiedziałam, wskazując na moje wysokie obcasy.
         Chris uśmiechnął się, a ja patrzyłam na niego zdziwiona.
- Chodź ze mną na chwilę.
- Nie chcę. – odpowiedziałam ze strachem, a on roześmiał się.
- Uwierz mi, opłaci ci się to.
         Westchnęłam. I kiwnęłam głową. Chris złapał mnie za rękę i pociągnął przez tłum. Wyrwałam swoją dłoń z jego uścisku, on odwrócił się i spojrzał na mnie z rozpaczą. Ruszył dalej, a ja za nim. Weszliśmy w szkolny korytarz. Chris prowadził.
- Gdzie idziemy ? – zapytałam.
- Czekaj. – powiedział Chris, kierując się wzdłuż korytarza.
          Zatrzymaliśmy się przed szafkami. Rozejrzałam się. 
- Czemu stoimy przed moją szafką ? – zapytałam zdziwiona.
- Otwórz ją. – powiedział z uśmiechem.
         Zastanawiałam się, czy mógł coś do niej wsadzić. Z lekkim strachem otworzyłam ją. Wyglądała jak zawsze. Książki, porozrzucane papiery, naklejki.
- I co ? – zapytałam go.
         Wskazał na dół szafki. Stały tam moje zapasowe glany. Uśmiechnęłam się.
- Skąd wiedziałeś, że je tu trzymam ?
- Kiedyś zauważyłem. – wzruszył ramionami. – Kiedy powiedziałaś, ze cię te obcasy obcierają pomyślałem, że glany będą lepsze. – powiedział nieśmiało.
- Glany do sukienki ? – zapytałam z szerokim uśmiechem.
- Tobie będzie pasować. – znów wzruszył ramionami.
- Dzięki, Chris. – powiedziałam.
         Odchrząknął, jakby nagle nie wiedział co zrobić.
- Chciałem ci tylko powiedzieć, że wyglądasz niesamowicie – powiedział cicho i odszedł.
         Stałam tak zdziwiona. Patrzyłam jak odchodził.  Szedł w stronę sali trochę przygarbiony, a ręce trzymał w kieszeniach. Odwróciłam się w stronę szafki. Zdjęłam buty na obcasie i wrzuciłam do środka. Wyjęłam skarpetki i założyłam je. Potem założyłam glany i ruszyłam w stronę sali. Znów zajęłam się szukaniem Liama.  Stał ciągle w tym samym miejscu, wśród znajomych. Rozmawiał, nie wyglądał jakby był załamany po rozstaniu. Podeszłam do niego.
- Liam. – powiedziałam poważnie, ale nie usłyszał. – Liam – powtórzyłam. Nadal nic. Stuknęłam go w ramię. – Liam. -  odwrócił się. Spojrzał się na mnie zdziwiony, Cała jego paczka patrzyła się na mnie. Przełknęłam głośno ślinę. Zaczerwieniłam się. Odchrząknęłam. - Możemy porozmawiać ? – zapytałam, a Liam spojrzał się na mnie wyczekująco. – na osobności ? – dodałam. Kiwnął głową i odeszliśmy kawałek. Wszystkie głowy odwracały się za nami.
-O co chodzi? – zapytał Liam, bez emocji.
- Jakoś nie wyglądasz na przybitego rozstaniem z Rose. – powiedziałam oskarżająco.
- Rozstaniem ? – zapytał zdziwiony.
- No nie żartuj – powiedziałam. – Pokłóciliście się, a Rose z tobą zerwała. – Liam otworzył szeroko oczy, a ja dodałam: - I bardzo dobrze, traktowałeś ją jak ducha.
- Ona ze mną nie zerwała – powiedział szybko Liam.
- Tylko mi nie mów, że jesteś z tych chłopaków, którzy nie potrafią się przyznać, ze dziewczyna z nimi zerwała. – rzuciłam, wskazując na niego oskarżycielsko palcem.
- Nie… nie jestem. – powiedział zdezorientowany. Następnie przeklął i odwrócił się. Złapał się rękami za głowę i znów przeklął.
- Co jest ? – zapytałam zdziwiona.
         Podszedł z powrotem do mnie. Wyglądał na zrozpaczonego.
- Nie wiedziałem o tym.
         Spojrzałam się na niego ze zdziwieniem.
- Ale…
- Myślałem, że tylko się pokłóciliśmy – przerwał mi. – Nie wiedziałem… - zakrył rękami twarz, następnie z powrotem je opuścił. – Pójdę do niej i wytłumaczę to.  Myślałem, że zaraz jej przejdzie i wróci.
- Nie wyobrażaj sobie – powiedziałam szybko. – Należało ci się. Nie zwracałeś w ogóle na nią uwagi. Poza tym moja siostra ci tak nie wybaczy. Musisz bardzo się postarać, by wrócić w jej łaski. Wierz mi, znam swoją siostrę.
Znów przeklął.
- Co ja mam zrobić ? – powiedział bardziej do siebie niż  do mnie, ale i tak mu odpowiedziałam.
-To już ty musisz sam wymyślić – powiedziałam znudzona tym. – Tylko to nie może być takie proste. Mówiła, że wstydziłeś się jej przy kolegach, a…
- Wiem. – powiedział nagle rozpromieniony.
         Zmarszczyłam brwi. Patrzyłam się na niego, on patrzył jakby przeze mnie. Wtedy mnie olśniło. Byłam głupia, że wcześniej tego nie zauważyłam.
- Ty jesteś w niej naprawdę zakochany – powiedziałam, jakby to było coś niemożliwego.
         Uśmiechnął się szeroko.
- Dzięki za pomoc – powiedział szybko i cmoknął mnie w policzek.
          Szybkim krokiem ruszył w tłum tańczących nastolatków, a ja stałam w miejscu zdziwiona. Po pewnym czasie uznałam, że naprawdę lubię mojego przyszłego szwagra. Z uśmiechem ruszyłam w tłum. Zauważyłam jeszcze, że przyjaciele  Liama ciągle się na mnie patrzyli, zdziwieni, ale nie czułam się z tym nieswojo. Uśmiechnęłam się do nich szeroko i odeszłam.
piątek, 29 listopada 2013

Rozdział 4

*
- Drwalami ? Serio ? - zapytała Rose, próbując powstrzymać śmiech.
- Nie śmiej się ! - powiedziałam nadal wściekła. - Co mogłam wymyślić ?  Za inspiracje miałam tylko drzewa.
         Siedziałam na łóżku Rose. Po wcześniejszych  wydarzeniach byłam przerażona kolejnym spotkaniem z Chrisem.
-Myślałam, że było tam też jezioro…
- Nie pogrążaj mnie bardziej. – powiedziałam.
- Mogłaś wymyślić  Hm..  nazwisko Water, a… Hm… nasi rodzice są rybakami.- powiedziała z uśmiechem.
-Pogrążasz ! – rzuciłam krótko i położyłam się na łóżku.
         Wzięłam poduszkę i zakryłam nią sobie twarz, próbując zabić wspomnienie ostatnich wydarzeń. Nie byłam pewna, co myśleć o Chrisie. Z jednej strony był bardzo słodki… miły, zaprowadził mnie w to przecudne miejsce, rozmawiał ze mną, przynajmniej czasami, jak z równym sobie, jednak z drugiej strony przez 2 lata oblewał mnie mrożonym napojem, a o moim istnieniu dowiedział się dopiero teraz. Do dziś nie wiedział nawet jak mam na nazwisko… cóż… można powiedzieć, ze nadal nie wie.
         Byłam ciekawa jak przebiega praca innym.
- A jak tam idzie praca u ciebie ? – zapytałam, unosząc trochę poduszkę.
- Nijak. – odpowiedziała Rose. – powiedziałam Liamowi wprost, że ma głupie teksty, a on powiedział, żebym się odwaliła, bo mnie nie da się zrozumieć i wyszedł.
         Spojrzałam się na nią. Miło było wiedzieć, ze nie tylko mi jest ciężko współpracować ze swoim partnerem. Ponownie zakryłam twarz poduszką.
- Heather ? – zapytała Rose, po czym położyła się koło mnie.
- Hmm ? – zapytałam przez poduszkę.
- Co zrobisz, jak Chris dowie się, że to nie jest twoje prawdziwe nazwisko, a prawdziwe brzmi Cortez ? – zapytała cicho.
         Odłożyłam poduszkę na bok i popatrzyłam się na nią.
- Nawet nie chcę o tym myśleć. –szepnęłam.
 *
- Mamo ! Tato ! – krzyknęłam w górę schodów, stojąc przed drzwiami wejściowymi. – Wychodzę do cioci Lilian !
- Baw się dobrze ! – odkrzyknęła mama, a ja wyszłam z domu.
         Założyłam słuchawki do uszu, puszczając muzykę.
- A więc to tu mieszkasz. – powiedział Chris, przyglądając się mojemu domowi.
         Szybko wyjęłam słuchawki z uszu i popatrzyłam się na niego zszokowana. Opierał się o swój samochód na ulicy, przed moim domem. Otworzyłam usta, by coś powiedzieć, ale nic się z nich nie wydobyło.
- Spodziewałem się mniej eleganckiego domu. – powiedział marszcząc brwi.
         Potrząsnęłam głową i wydobyłam wreszcie z siebie głos.
- Co ty tu robisz ? – zapytałam wściekła, próbując nie krzyczeć. Podeszłam do niego i czekałam na odpowiedź.
- Nie widać ? – zapytał, patrząc się na mnie. – Przyjechałem po ciebie.
- Byliśmy umówieni w bibliotece. – powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- Chciałem się dowiedzieć, gdzie mieszkasz. – powiedział wzruszając ramionami.
- Śledzisz mnie ?- zapytałam oburzona.
- Może. –powiedział i uśmiechnął się zniewalająco. – Twoi rodzice w domu ? Może zrobimy teraz z nimi wywiad ? – ruszył w stronę drzwi wejściowych.
- Nie ! – krzyknęłam i podbiegłam do niego. Złapałam go za ramię i odwrócił się tuż przed wejściem. – Są zajęci. Lepiej jedźmy do biblioteki.
- Ale chciałem…
- Kolega Heather. Jak miło. – powiedziała moja mama, która stała już w otwartych drzwiach. – Czemu nie zaprosisz swojego kolegi do środka, Heather ?
- Właśnie, Heather, czemu… - zaczął z triumfującym uśmiechem, ale, gdy zobaczył moją mamę, zamarł.
         Mama, jak zwykle, miała na sobie piękny strój, sukienkę do kolan. Była elegancka, kremowa, idealnie podkreślała jej ciało modelki. Jej brązowe włosy opadały falami na ramiona. Wprost zniewalała swoim wyglądem.
         Chris już nie kontaktował. Patrzył się na moją mamę z otwartą buzią. Westchnęłam.
- Znów to samo, mamo. – powiedziałam do niej znudzona, za każdym razem było tak samo.
- To nie moja wina. – wzruszyła ramionami. – Zaproś go do środka, niech trochę ochłonie.
- Jasne. – mruknęłam, złapałam Chrisa za łokieć i pociągnęłam w stronę salonu.
         Mama poszła do kuchni, by dać Chrisowi czas na ułożenie sobie wszystkiego w myślach. Posadziłam go w fotelu.
- Chris ? – kucnęłam przed nim zmartwiona. Nie odpowiedział mi. -  Nie bądź taki niekontaktowany – powiedziałam. – Jesteś wtedy nieatrakcyjny.
         Nagle spojrzał się na mnie ze swoim cudownym uśmiechem.
- Uważasz, że jestem  atrakcyjny ? – zapytał kpiąco.
- Z każdym dniem coraz mniej. – powiedziałam z uśmiechem i pacnęłam go w ramię.
- Drwalami ? Serio ? – zapytał parskając śmiechem.
         Przewróciłam oczami.
- Daj już spokój. Przynajmniej uwierzyłeś.
- Uwierzyłem ? – roześmiał się – dobre sobie.
- Nie udawaj. – powiedziałam spokojnie i z uśmiechem. – Wiem, że uwierzyłeś.
- O ! – zawołała uradowana mama, wchodząc do salonu. – Widzę, że twój kolega odzyskał świadomość. Chyba najszybciej ze wszystkich.
- Tak. – powiedziałam zmieszana. – Mamo, to jest…
- Chris.- powiedział, wstając i wyciągając rękę.
- Miło mi cię poznać, Chris – odpowiedziała mama i uścisnęła  jego dłoń. – Jestem Danielle Cortez.
- Nowy przyjaciel ? – zapytał tata wchodząc do pokoju. – Jak miło.
         Przewróciłam oczami.
- Jestem Chris. – przedstawił się znów.
- Miło mi ciebie poznać. – powiedział tata i uścisnął rękę Chrisa. – jestem Charles Cortez. – uśmiechnął się swoim aktorskim uśmiechem znanym na całym świecie. – Jesteś chłopakiem naszej córki ? – zapytał prosto z mostu.
         Otworzyłam szeroko oczy i od razu odpowiedziałam razem z Chrisem.
- Nie !
- Robimy razem projekt do szkoły. – powiedziałam szybko.
- W porządku. – odpowiedział tata. – W takim razie róbcie, co musicie.
- Chris, może zostaniesz na kolacji ?  - zapytała mama.
- Nie. – szybko zareagowałam. – Chris musi…
- Z przyjemnością. – powiedział  i spojrzał się na mnie z uśmiechem zwycięzcy.
         Pokazałam mu język. To będzie dłuuuga kolacja…
  *
         Siedziałam na łóżku z porozrzucanymi papierami. Zbierałam wszystko co zrobiliśmy z Chrisem, na projekt, który miał się już odbyć jutro.
-Heather ? – odezwała się nagle Rose, która siedziała na swoim łóżku i wpatrywała się w sufit.
- Tak ? – zapytałam, nie odrywając wzroku od kartek.
- Co byś zrobiła, gdybym ci powiedziała, że się zakochałam ? – zapytała nagle.
- Zakochałaś się ? – zapytałam zdziwiona i spojrzałam się na nią, odkładając papiery.
         Nie odezwała się. Patrzyła się nadal w sufit. Zerwałam się ze swojego łóżka i wskoczyłam na jej.
- Kto to ? – zapytałam zaciekawiona i uradowana.
- Ktoś, o kim nigdy bym nie pomyślała. – odpowiedziała tajemniczo.
       Zastanowiłam się. W kim mogła się zakochać ? O kim nigdy by nie pomyślała ?
- W Simonie ? – zapytałam przerażona.
- Nie, no coś ty. – powiedziała Rose.
- To dobrze. – mruknęłam.
- On kręci z Melissą.
         Spojrzałam się na nią zaciekawiona, nie wiedziałam o tym. Uznałam, ze potem ją zapytam.
- W Jordanie ?
- Nie. – odpowiedziała szybko. – On jest jakiś dziwny.
- To w kim ? – zapytałam nadal ciekawa.
         Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego.
- W Liamie. – powiedziała rozmarzona.
         Zesztywniałam. Jak mogła zakochać się w Liamie ? Przecież on ją oblewał mrożonym napojem, nie wiedział o jej istnieniu.
- Wiem, co możesz sobie teraz myśleć. – powiedziała cicho. – Liam powiedział mi, że gadał te głupie teksty, tylko dlatego, że się przy mnie krępował. On jest naprawdę słodki.
         Nie odezwałam się, patrzyłam się na nią niedowierzająco.
- Na początku wprost go nienawidziłam. – kontynuowała. – Ale z czasem, gdy spędziliśmy ze sobą więcej czasu i poznaliśmy się, zakwitło między nami przedziwne uczucie. Lubiłam, -wzruszyła ramionami – Lubię z nim przebywać. Heather… - spojrzała się na mnie swoimi dużymi błękitnymi oczami. – wszystko tak nagle się zmieniło. On potrafi mi poprawić humor, umie ze mną rozmawiać, jak nikt inny. Powiedział, że mnie kocha.
         Zamknęłam oczy.  To było dziwne słuchać, jak Rose mówi o swoich uczuciach, ona wolała o nich nie rozmawiać. Nie lubiła mówić co czuje.
- Heather ? – zapytała zatroskana.
         Otworzyłam oczy.
- Cieszę się razem z tobą. – powiedziałam, ale bez uśmiechu. Jakimś dziwnym sposobem słuchając Rose,  pomyślałam o sobie.
     *
         Siedziałam znudzona na lekcji z panem Johnsonem. Tego dnia wszyscy oddali swoje projekty. Pan Johnson zaczął sprawdzać niektóre, a w sali panowała kompletna cisza, co mnie nie dziwiło, bo nadal siedzieliśmy w mieszanych parach. Nagle Chris przesunął w moją stronę kartkę, na której coś napisał. Odczytałam to.
                    Tylko nie usypiaj, nie wytrzymam tu sam.
         Uśmiechnęłam się. Nabazgrałam na kartce odpowiedź.
         Próbuję, ale ta cisza jest przytłaczająca. Obudź mnie, gdybym usnęła.
         A co ? – odpisał. –Chrapiesz ?
         Możliwe.
         Uśmiechnęłam się. Chris potrafił mnie rozśmieszyć. Zastanowiłam się nad słowami Rose. Czy mi też mogłoby się to przytrafić ? Czy to możliwe, żebym zakochała się w najpopularniejszym chłopaku w szkole ? A nawet gdyby, to nie ma znaczenia, zapomni o mnie zaraz po projekcie.
         Znów dostałam karteczkę.
         Nieźle razem wyglądają, nie uważasz ?
         Wiedziałam kogo miał na myśli. Spojrzałam się w stronę ławki, gdzie siedziała Rose z Liamem. Zauważyłam, jak pod ławką trzymają się za ręce. Liam uśmiechał się radośnie do Rose, a ona zarumieniona spoglądała na ławkę, lekko uśmiechając się zawstydzona.
         Tak, ale dla mnie nadal to dziwne.
         Dla mnie to normalne. Myślę, że tak właśnie powinno być. Każdy powinien być z osobą, którą naprawdę kocha.
         Po tych słowach spojrzałam się na Chrisa, on też się na mnie patrzył. To było jak porażenie prądem. Wydawało mi się, że wszyscy wokół zniknęli, byłam tylko ja i Chris. Może się myliłam ? Może on jednak coś do mnie czuje ?
- Heather. Chris. – odezwał się nagle nauczyciel, spojrzałam się zdziwiona na niego. – Dostajecie 4 z projektu.
- Jak to ? – odezwał się zbuntowany Chris. – przecież to jest wspaniale zrobione ! Dużo pracowaliśmy nad tym.
- Chris. – odpowiedział spokojnie pan Johnson. – Opisaliście bardziej co się dzieje w szkole i co inni o tym  myślą. Waszych przemyśleń nie ma. A 4 to jest bardzo dobra ocena, a jeżeli będziesz się ze mną kłócił to z chęcią obniżę waszą ocenę o jeden stopień.
         Chris już nie odpowiedział, w tym czasie rozległ się dzwonek i wszyscy zbierali się do wyjścia. Wpakowałam książki do torby i zarzuciłam ją na ramię.
- Heather ? – odwróciłam się w stronę Chrisa. – Wygląda na to, że to koniec naszej współpracy.
- Tak. – powiedziałam zmieszana. – Przynajmniej nie będziesz musiał już chodzić do biblioteki. – Zaśmiałam się zdenerwowana.
- Tak. – odpowiedział Chris i nastąpiła cisza.
         Czułam się jakoś dziwnie, tak stojąc ciągle w sali, więc pożegnałam się z Chrisem krótkim „cześć” i wyszłam z sali.  Kierowałam się w stronę mojej szafki. Na korytarzu Chris znów mnie zatrzymał.
-Em… - zaczął nieśmiało. – Chciałem się tylko zapytać, czy idziesz na bal ?
         Bal, jedyny taki dzień w szkole, w którym nie ma podziału na popularnych i luzerów. W ten dzień każdy zajmuje się sobą. Jest to wytchnienie od codzienności, niezapomniana zabawa. Nie mogłam uwierzyć, że Chris pytał się mnie czy idę. Może jednak przez cały czas myliłam się co do niego. Może jednak on nie jest tym złym.
-Tak. – odpowiedziałam  z uśmiechem.
- Super. – powiedział i jakby stracił humor. – Em… W takim razie  Em… miłej zabawy.
         Gdy to powiedział szybko ruszył dalej korytarzem. Patrzyłam zdziwiona, jak odchodzi. Odwróciłam się, za mną stała Olivia, patrząc złowrogo na mnie.  Myliłam się. Jednak Chris jest ciągle ten sam i chodzi z Olivią. Nie mogłam pojąć jakim cudem miałam nadzieję, ze coś do mnie czuje. To była przesada. Przecież to Chris !  Musiałam się z tego wyleczyć.
*
         Cała nasza paczka zebrała się w knajpie u Raula. Tego dnia odbywał się nasz kolejny koncert. Rose zaczęła śpiewać. Do knajpy wszedł Liam, gdy zerknęłam na Rose była uradowana jego widokiem. Jej głos rozbrzmiewał z głośników. Liam zahipnotyzowany nie odrywał wzroku od Rose. W końcu dołączyłam się do jej śpiewu.
         Po jakimś czasie zakończyliśmy grać. Każdy zmówił sobie coś do jedzenia  i usiedliśmy przy stoliku wraz z Liamem. Wszyscy, przy stole, milczeli skrępowani i  dziubali w swoim jedzeniu, z wyjątkiem Rose. Moja siostra zajadała się w najlepsze, od zawsze lubiła jeść, mimo tego nie tyła, co dawało same plusy.
- Więc, Liam – zaczęłam, próbując przerwać ciszę. – Jak tam udał wam się projekt ?
- Dobrze. – odpowiedział Liam i znów nastąpiła krępująca cisza.
         Rose w końcu ją przerwała.
- Będziesz to jadł ? – zapytała, wskazując na porcje frytek Liama, a on zmarszczył brwi.
- Nie…- odpowiedział z wahaniem, po czym popchnął frytki w stronę Rose.
         Znów dorwała się do jedzenia. Wcinała, jakby od lat nic nie miała w ustach.
         Nagle odezwał się głos.
- Mogę się dosiąść ?
         Wszyscy odwrócili wzrok w kierunku, z którego dochodził. Był to Chris. Stał uśmiechnięty, trzymając ręce w kieszeniach.
- O, stary. – powiedział Liam i przesunął się, by zrobić mu miejsce. – Jednak przyszedłeś.
- Nie mogłem opuścić koncertu. – powiedział z uśmiechem i zerknął na mnie.
- Już po koncercie, gdybyś nie wiedział. – powiedział Simon z wrogością.
- Wiem. – odpowiedział spokojnie. – Bo byłem na nim.
         Zerknęłam na Chrisa. Kiedy usłyszałam, że  Chris był na koncercie i słyszał mnie zawstydziłam się. Nie wierzę, ze byłam na tyle głupia, by się w nim zakochać. Patrzyliśmy się na siebie, co często się ostatnio zdarzało. Czy to może coś znaczyć ?
- To ty jesteś tym chłopakiem, co oblał mnie mrożonym napojem w pierwszy dzień szkoły, prawda ? – odezwała się Melissa głosem wyzbytym z emocji. Tego dnia była gotykiem.
- Em… Możliwe. – odparł zakłopotany Chris. – Ale nie wydaje mi się, żebym kiedykolwiek cię widział.
- Może to dlatego, ze ona ciągle wygląda inaczej. – podsunęła Eve, wzruszając ramionami.
         Nastąpiła cisza, która była bardzo krępująca. Modliłam się, by ktoś ja przerwał i udało się.
- Czy to prawda, ze zostaniesz razem z Olivią, królem i królową 3 raz z rzędu ? – zapytał Mike bez zaciekawienia, tylko by nawiązać rozmowę.
         Jakimś cudem, gdy  usłyszałam, że Chris i Olivia mają być królem i królową, zrobiło mi się niedobrze.  Nie mogłam wytrzymać na samo „Chris i Olivia”.
- Możliwe. – odpowiedział Chris ze śmiechem.
         Wstałam, a wszyscy spojrzeli się na mnie zdziwieni.
-Przepraszam – powiedziałam, nie patrząc się na żadnego z nich. – Chyba już pójdę do domu, nie najlepiej się czuję. – i nie czekając na reakcje pozostałych, wyszłam z knajpy.
         Nie przemyślałam tego dobrze. Do mojego domu było stąd daleko, a kolejny bus był za ok. 10 minut. Musiałam poczekać.
- Heather ! – odwróciłam się, w moją stronę biegł Chris. Nie zwracałam na niego uwagi i szłam dalej. – Heather ! Stój !
- Daj mi spokój ! – odkrzyknęłam wkurzona.
- Heather, co jest ? – zapytał zatroskany.
- Nic się nie stało. Idę do domu. – powiedziałam twardo i szłam dalej, ale nagle Chris zagrodził mi drogę.
- Podwiozę cię. – powiedział zachęcająco.
- Dzięki, nie trzeba. – ruszyłam dalej, a on szedł tyłem, nadal stojąc przede mną. Unikałam jego wzroku, nie chciałam by mnie rozczytał.
- Heather…
- Chris ! – krzyknęłam na niego. – Daj sobie spokój. Projekty się skończyły, nie musisz być już dla mnie miły.  Czemu po prostu mnie nie olejesz, jak inni ?
         Nie odpowiedział. Spojrzałam się na niego. W jego oczach widziałam niezdecydowanie, a właśnie tego bałam się zobaczyć.
- Podwiozę cię. – powiedział cicho, ze smutkiem. – Nalegam.
- Nie trzeba. – powiedziałam i przeszłam obok niego, uderzając go ramieniem.
  *
 -Powiedz mi – zaczęłam. – czemu to akurat ty przyszedłeś ze mną wybierać sukienkę na bal ? – zapytałam, stojąc w przymierzalni i wciskając na siebie jakąś kieckę.
- Dlatego, że nikt inny nie miał czasu. – odpowiedział Simon, siedząc w fotelu przed przymierzalnią i przewracając kartki w gazecie. – Melissa powiedziała, że ma w swojej OGROMNEJ garderobie sukienkę,  Eve pojechała z mamą gdzieś dalej na zakupy, a Rose…
- Poszła z Liamem. – dokończyłam za niego i wyszłam z przymierzalni, by pokazać się Simonowi w obleśniej żółtej sukience.
         Simon pokręcił przecząco głową i powrócił do tematu, a ja znów wróciłam do przymierzalni.
- Dlatego jestem z tobą – powiedział Simon. – Jestem twoim najlepszym przyjacielem.
- Który jedyny miał czas. – powiedziałam zirytowana.
- Dla ciebie zawsze.
         Znów wyszłam z przebieralni. Tym razem miałam na sobie błękitną sukienkę, pełną falbanek i różnych dodatków. Była okropna. Simon z przerażenia zasłonił oczy.
- To jakaś masakra ! – wykrzyknęłam wkurzona. -  Przymierzam chyba już setną sukienkę ! Nic chyba nie znajdę. – powiedziałam zrezygnowana i usiadłam w fotelu obok Simona.
- No coś ty – powiedział. – To nie jest setna sukienka, gdzieś dopiero… dwudziesta.
         Zmiażdżyłam go wzrokiem.
- Nie pomagasz. – powiedziałam wkurzona.
- Dobra, Heather – powiedział Simon wstając. – Idę się rozejrzeć, a ty zdejmij to paskudztwo, zaraz ci coś przyniosę.
         Siłowałam się z sukienką, kiedy Simon wrócił z poszukiwań. Górą podał mi fioletową sukienkę, była prześliczna. Założyłam ją. Idealnie się układała, właśnie o taką sukienkę mi chodziło. Simon wie, co lubię. Sukienka była trochę ponad kolana, wygodna oraz idealnie pasująca do mojej osobowości. Była na cieniutkich ramiączkach, a dekolt nie był zbyt duży.
- Simon… - powiedziałam wzruszona, a on wszedł do przymierzalni, by mnie zobaczyć.
         Kiedy mnie ujrzał otworzył usta ze zdziwienia.
- Wyglądasz… - zaciął się. – Wyglądasz pięknie.
- I tak się czuję – powiedziałam z uśmiechem.
- W takim razie bierzemy – uśmiechnął się szeroko.
- Dziękuję – przytuliłam się do niego. – Cieszę się, że to ty ze mną przyszedłeś.
- Sukienka będzie idealnie pasować do naszego tegorocznego transportu – powiedział Simon  z tajemniczym uśmiechem.
- Czyli ? – zapytałam zdziwiona i odsunęłam się od niego.
- Limuzyna – powiedział radośnie Simon.
- Serio ? – zapytałam niedowierzając.
- Tak. – odpowiedział dumnie – Całą paczką pojedziemy.
- I z Liamem – dodałam.
- I z Liamem – potwierdził Simon.

____________________________________________________
Podoba się ? Skomentuj ! :D