Współtworzę ;)
-
9 lat temu
Kontakt
GG: 13093544
Twitter: @daisy_eyes
Polecam!
Liebsten Awards
Obserwatorzy
Translate
piątek, 20 grudnia 2013
Sen - Prolog
Ciemność
przyciągała mnie do siebie niczym magnes. Zanim się zorientowałam stałam w
piżamie pośrodku gęstego lasu. Żadnych gwiazd oświetlających drogę, żadnego
księżyca. Skąd się tu wzięłam ?, pomyślałam. Zawiał
chłodny, jesienny wiatr, przyprawiający mnie o dreszcze. Przecież jest środek lata, skąd więc taki wiatr ? Liście zaczęły spadać z drzew,
szeleszcząc złowieszczo.
Rozglądałam
się w koło szukając drogi, którą przyszłam. Na marne. Ruszyłam jakąś ścieżką.
Moje gołe stopy miażdżyły liście i suche gałęzie. Coś zaszeleściło obok,
zmuszając mnie do zatrzymania się i nasłuchiwania. Cierpliwie czekałam, aż to
coś się ukaże, ale wszystko wyglądało normalnie, o ile normalnie może być w
lesie, w środku nocy. Gdy już zamierzałam iść dalej, zwierze z impetem
wyleciało z krzaków, przelatując mi nad głową. Wydałam z siebie cichy krzyk.
Sowa, pomyślałam. Poczułam smak krwi w ustach. Szybko oblizałam usta i doszłam so wniosku, że przygryzłam wargę ze strachu. Muszę jak najszybciej się stąd wydostać.
Ruszyłam szybciej ścieżką, modląc się, żeby doprowadziła mnie do hotelu, w którym zatrzymałam się z rodzicami. Znów usłyszałam szeleszczenie, ale tym razem inne. Rozejrzałam się, idąc dalej. Usłyszałam kroki, były blisko. Wzięłam głęboki wdech i puściłam się biegiem. Ucieszyłam się, że przez ostatnie miesiące zaczęłam biegać, dla przyjemności, wreszcie to się na coś przydało, ale nie myślałam, ze będę musiała uciekać przed kimś w lesie, w środku nocy. Miałam najczarniejsze myśli, jakie kiedykolwiek moja wyobraźnia mogła wymyślić.
Znalazłam się na polu. Las został w tyle, lecz moja radość trwała krótko, gdyż zauważyłam, że pole było otoczone drzewami, ogromnymi i gęstymi. Przeszedł mnie dreszcz, co doprowadziło mnie do upadku. Szybko przewróciłam się na plecy, by zobaczyć, czy najokropniejszy potwór z mojej wyobraźni mnie dogonił. Był tam. Podbiegł do mnie truchtem i wyciągnął w moją stronę rękę. Otworzyłam usta, chcą coś powiedzieć, lecz nie zdążyłam.
-Czy to nie dziwne, że biegasz w środku nocy, po lesie, sama ? – zapytał, a ja szybko wstałam, nie przyjmując jego pomocy.
- A to nie dziwne, że gonisz mnie w środku nocy, po lesie ? – zapytałam wrogo, otrzepując się z trawy.
Nie odpowiedział, uśmiechnął się tylko i spojrzał w niebo.
- Ładny dziś mamy księżyc, nie uważasz ? – zapytał.
-Księżyc ? – odparłam zdziwiona.
Sowa, pomyślałam. Poczułam smak krwi w ustach. Szybko oblizałam usta i doszłam so wniosku, że przygryzłam wargę ze strachu. Muszę jak najszybciej się stąd wydostać.
Ruszyłam szybciej ścieżką, modląc się, żeby doprowadziła mnie do hotelu, w którym zatrzymałam się z rodzicami. Znów usłyszałam szeleszczenie, ale tym razem inne. Rozejrzałam się, idąc dalej. Usłyszałam kroki, były blisko. Wzięłam głęboki wdech i puściłam się biegiem. Ucieszyłam się, że przez ostatnie miesiące zaczęłam biegać, dla przyjemności, wreszcie to się na coś przydało, ale nie myślałam, ze będę musiała uciekać przed kimś w lesie, w środku nocy. Miałam najczarniejsze myśli, jakie kiedykolwiek moja wyobraźnia mogła wymyślić.
Znalazłam się na polu. Las został w tyle, lecz moja radość trwała krótko, gdyż zauważyłam, że pole było otoczone drzewami, ogromnymi i gęstymi. Przeszedł mnie dreszcz, co doprowadziło mnie do upadku. Szybko przewróciłam się na plecy, by zobaczyć, czy najokropniejszy potwór z mojej wyobraźni mnie dogonił. Był tam. Podbiegł do mnie truchtem i wyciągnął w moją stronę rękę. Otworzyłam usta, chcą coś powiedzieć, lecz nie zdążyłam.
-Czy to nie dziwne, że biegasz w środku nocy, po lesie, sama ? – zapytał, a ja szybko wstałam, nie przyjmując jego pomocy.
- A to nie dziwne, że gonisz mnie w środku nocy, po lesie ? – zapytałam wrogo, otrzepując się z trawy.
Nie odpowiedział, uśmiechnął się tylko i spojrzał w niebo.
- Ładny dziś mamy księżyc, nie uważasz ? – zapytał.
-Księżyc ? – odparłam zdziwiona.
Spojrzałam się w niebo. Mimo, że
wcześniej było całe czarne, teraz gwiazdy świeciły jasno, a księżyc był w
pełni, ogromny, srebrny.
-
Piękny…- powiedziałam rozmarzona.
-
Srebrna kula. – odpowiedział cicho, że ledwie usłyszałam.
Spojrzałam się na nieznajomego.
Księżyc odbijał się w jego oczach, co sprawiało, że wydawały się srebrne. A
może takie były ?
- Kim
ty w ogóle jesteś ? – zapytałam marszcząc brwi.
-
Chłopakiem z twoich snów. – odpowiedział z szerokim uśmiechem, pokazującym
równe, białe zęby.
Patrzyłam się na niego, a on pomału
znikał. Wszystko stawało się czarne. Nagle obudziłam się ciężko dysząc. A więc to zwykły sen, dzięki Bogu. Rodzice
pochrapywali obok cicho. Usiadłam na łóżku głęboko oddychając. Ręką zmierzwiłam
włosy, na podłogę posypały się liście.
-
Niee.. – powiedziałam przestraszona. Poczułam, że trzymam w ręce kawałek
papieru. Rozwinęłam go.
Jeszcze
się spotkamy.
Chłopak
ze snów.
______________________
Na święta zostawiam Was z tym oto prologiem :D
"Widzimy się" dopiero w piątek po świętach ! :D
No może, że uda mi się zrobić jakiś zwiastunik do tego opowiadania ?
Ale nic nie obiecuję !
Tak więc, czekam na wasze komentarze.
Co o tym sądzicie ? Zapowiada się ciekawie ?
PISZCIE ! ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarze:
Ciekawy prolog, zachęcający do dalszej lektury
Prześlij komentarz